piątek, 19 czerwca 2015

Studniówka - czyli 100 dni do porodu


Tak, tak. 
Dopiero widziałam 2 kreski na teście.
A aplikacja pokazuje mi, że zostało 100 dni.
100 długich i jednocześnie bliskich końcowi dni.



Czas mija mi tak niemiłosiernie szybko.
Świadomość zbliżającego się porodu jest w tym samym czasie przerażająca i upragniona .
Okropnie się boję, że będzie się działo coś, nad czym nie będę miała panowania. Lubię kontrolować sytuację, zresztą kto tego nie lubi. A poród jest taką sytuacją, nad którą kompletnie [znając mnie] tej kontroli mieć nie będę i wszystko będzie się działo spontanicznie i bez planu. Ale położne mówią, że to dobrze. Podobno trudniej pracuje się z osobą, która ma konkretnie i po kolei ustalone w głowie jak chce, by to wszystko wyglądało i gdy dzieją się rzeczy niespodziewane, nie potrafią współpracować.

Żeby trochę się ze swoim stresem oswoić zaczęliśmy z D. chodzić na szkołę rodzenia.
Mamy za sobą dokładnie 3 spotkania. I mimo niektórych tematów, które kobieta w ciąży ma 'obcykane', to uważam, że dla początkujących rodziców są to fajne zajęcia.
Co już było?
- ćwiczenia dla kobiet w ciąży
- żywienie się ciężarnych i dieta po porodzie, a także
- ćwiczenia oddechowe, mięśni Kegla
- omówienie pierwszej fazy porodu
Jakie zagadnienia nas jeszcze czekają?
- masaż dziecka
- chustowanie
- spotkanie z lekarzem położnikiem i neonantologiem
- dalsze omówienie porodu i sposoby radzenia sobie z bólem
- i jeszcze parę innych

I powiem szczerze, że informacje i ćwiczenia, które wykonujemy wspólnie (D. ćwiczy ze mną oddychanie, a jak :) ), są lepiej przyswajane niż z najlepszej książki. Poza tym położne mają praktykę, obie są dzieciate, więc na własnej skórze przeżyły poród i też wiedzą jak pomóc i jak ułatwić kobiecie (o ile ta chce i da sobie pomóc) wydanie na świat potomka.

Czeka nas jeszcze w sumie 11 spotkań (czyli zostało 8) i w dalszym ciągu bardzo się cieszę, że mogę w tych zajęciach uczestniczyć. Mój Mąż też mówi, że mu się przydają. Także polecamy :)
A! Chodzimy do szkoły rodzenia przy Szpitalu Profamilia w Rzeszowie. Zajęcia prowadzą położne Basia i Ania - obie niesamowicie sympatyczne i takie życiowe. 

A z przygotowaniami do przyjścia naszego Synka postępujemy do przodu :) W dalszym ciągu zbieramy rzeczy dla Filipa :) Już coraz bardziej konkretnie, bo w przyszłym tygodniu w końcu będziemy mieć szafę w sypialni - a to oznacza, że będę mieć więcej niż 2 półki w szafie na korytarzu ;)
Wczoraj też byliśmy na badaniu usg - Maluch waży już prawie 850 gramów - kawał faceta :)

Tak podsumowując - na pewno po porodzie będę za brzuszkiem tęsknić, bo wspaniale jest czuć jak Syn wykonuje niestworzone, nocne akrobacje. Ale jeszcze bardziej cudowna wydaje się myśl, że będzie obok mnie, ze swoimi malutkimi stópkami, rączkami, cudownymi oczkami i noskiem.

Wiecie co? 
Mimo strachu o wszystko (bo tego uniknąć się nie da), nie mogę się doczekać! 
I jestem niesamowicie pozytywnie nastawiona na to 'wszystko'! :) 

Buziaki,
Karola




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...