czwartek, 4 czerwca 2015

10 produktów, których nie wolno jeść w ciąży, czyli dylematy przyszłej Mamy


Zjedz to, zjedz tamto, a może się czymś poczęstujesz, a na pewno się najadłaś? 
Ach :) ulubione zdania przyszłych Mam :) 
A jedno z moich faworytów to - teraz powinnaś jeść za dwoje.
A guzik! 
Nie za dwoje - tylko dla dwojga :)
Ale pytanie - co? 
Bo oczywistym jest, że kobieta w ciąży jeść wszystkiego nie może. 



Proszę wszystkie przyszłe mamy o uważne przeczytanie całego posta. 
Ciągle, wszędzie powtarzane jest co przyszłe mamy powinny, a co jest zabronione. Zwariować można. 
Od nadmiaru informacji i naprawdę sprzecznych informacji, podawanych na stronach dla przyszłych matek, można oszaleć. 
Przez pierwsze miesiące mojej ciąży przekopałam Internet w poszukiwaniu rzetelnych informacji - a takich nie jest wiele. 

Czego nie wolno
Przede wszystkim nie wolno jeść produktów nieświeżych, zepsutych, z widoczną pleśnią czy w przypadku owoców i warzyw nadgniciem, przeterminowanych, surowych jaj, niemytych warzyw i owoców, używek (alkoholu, papierosów, narkotyków), leków bez konsultacji z lekarzem.

I w tym temacie generalnie to by było na tyle ;) 

Istnieje mnóstwo mitów na temat diety kobiety ciężarnej - przy czym większość jest wyssana z palca. Na domiar złego są powtarzane jak mantra. EH.
Co jest takim mitem? 

1. Sery pleśniowe, typu feta, mozzarella.
Nie raczcie się absolutnie serami pleśniowymi z niepasteryzowanego mleka. 
Unia Europejska nakazuje u nas sprzedaż wyrobów z mleka pasteryzowanego, bo oznacza w praktyce, że w sklepach innych być nie może - ale przezorny, ubezpieczony - czytajcie etykiety!
Zaszkodzić naszemu dziecku może właśnie niepasteryzowane mleko, a nie pleśń na wierzchu tego serka. No ewentualnie można mieć odruch zwrotny na zapach ;) 

2. Herbaty.
Najpopularniejszy mit dotyczy herbatki malinowej. Możecie pić herbatę z malin. Nie można pić herbaty z liści malin, bo te mają właściwości (podobno) przyspieszające poród i zwiększające skurcze macicy. Herbaty owocowe - są niezalecane ze względu na hibiskus - ale nikt nie pije ich hektolitrami. Bez obaw. Herbaty zielone, czarne, czerwone - pite w ilościach do 2 filiżanek dziennie są podobno dopuszczalne. Czyli jak wszystko - z umiarem. 

3. Sushi.
Sushi wykonanego z surowej ryby nie wolno, ale kto powiedział, że tylko takie podają? 
Przecież rybka może być grillowana, pieczona, albo wege sushi. 
Uważajcie tylko, by sushimaster nie kroił tym samym nożem surowej ryby i dodatków do Waszej porcji - powiedzcie przy zamówieniu o ciąży i na pewno wszystko będzie przygotowane jak należy!

4. Zioła.
Nikt nie wie jaki wpływ ma stosowanie ziół na płód. Nie ma tego za bardzo jak zbadać ;) 
Wszystko stosowane z umiarem i nie w ilościach obejmujących miskę dziennie, to generalnie nic się nam dziać nie będzie.

5. Kawa.
No co za przeproszeniem kretyn powtarza, że kawy pić nie wolno?
Oczywiście kilka kubków mocnej kawy dziennie zaszkodzi nawet słoniowi, ale jedna filiżanka średniej kawy nikomu jeszcze krzywdy nie wyrządziła.
W dodatku jak sobie podnieść ciśnienie przy ok. 90/55 ?

6. Lody.
Salomonella, listerioza - tak, ale tylko w nieprawidłowo przechowywanych, produkowanych z nie wiadomo czego. Generalnie bez paniki i jedzcie lody na zdrowie - tym bardziej, że upały dopiero nadchodzą! 

7. Surowe mięso i ryby.
A śledzie w occie? Powiedzcie kobiecie w ciąży, że nie może zjeść śledzi! To zje Was ;) Łosoś wędzony wędzona makrela jest też na liście podejrzanych, ale tu problemu nie ma - wybierzcie te wędzone na ciepło.
A tak na poważnie jeśli mięso, ryby są z pewnego źródła, świeże, to niczego nie trzeba się obawiać. Jeśli tak nie jest, a zazwyczaj nie wiemy skąd pochodzi mięso, to nie jedzmy go na surowo - grozi to toksoplazmozą i jest niebezpieczne dla dziecka. Proste.

8. Ostre. 
Jedna wielka bzdura.
Uwielbiam ostre potrawy. W ciąży muszę powiedzieć tych pikantnych przypraw sypię jeszcze więcej, bo potrzebuję 'mocy'. Poza tym jak to się ma do diety kobiet z krajów bardziej orientalnych? takie na przykład Indie - kobieta ma wtedy nie jeść zupełnie nic?
Jeśli macie wzdęcia - ostre potrawy mogą ten stan wzmagać. W innym przypadku jedzcie tak jak ostro lubicie :)

9. Sól.
Uwielbiam słone rzeczy, nie potrafię z tego zrezygnować. Jeśli nie macie problemów z zatrzymywaniem wody w organizmie, opuchlizną i obrzękami, to w niewielkich ilościach sól jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

10. Kolorowe napoje.
Nie pijcie ich dużo, bo przede wszystkim zawierają ogrom cukru, a dwutlenek węgla (bąbelki! :) ) mogą powodować powstawanie gazów w przewodzie pokarmowym. Natomiast szklanka pepsi czy czegoś podobnego nie sprawi, że będziecie fruwać i świecić. 

Dziewczyny! 
Przede wszystkim odżywiajcie się zdrowo, z umiarem, przede wszystkim komponujcie tak posiłki i przekąski, by dostarczać sobie i maleństwu jak najwięcej witamin i minerałów, których tak bardzo Wam obojgu potrzeba. Jeśli macie ochotę na pączka (albo ewentualnie dwa, jak ja wczoraj ;)) to naprawdę czasem możecie dać upust swoim zachciankom. Bo okres ciąży ma być dla Was czasem przyjemnym i jeśli nie ma wskazań od lekarza, by trzymać specyficzną dietę, to starajcie się jeść jak najbardziej różnorodnie.
Jedzcie z głową i wcale nie za dwoje - a właśnie dla dwojga!

Buziaki,
Karola


3 komentarze:

  1. Hm.. Raczej nikt nie je produktow zepsutych, nieswiezych, z widoczna plesnia, nadgnitych.... Bez wzgledu na to czy w ciazy czy nie. Zadne odkrycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie chodzi o to, że np. nadgnite jabłko też nie powinno być zjedzone (część zgnita odkrojona), to samo tyczy się warzyw.
      A ja tak czasem nie będąc z ciąży robiłam - np. odgryzałam kawałek jabłka w sadzie Babci i resztę zjadałam :)
      Odkrycie żadne, ale czasem dobrze przeczytać / usłyszeć coś jeszcze raz :)
      Karola

      Usuń
  2. Co do ryb nie zgodzę się zupełnie. Sam uwielbiam ryby,niestety ograniczyłem spożycie po obejrzeniu dokumentu Cała prawda o rybach z 2017go. Polecam. Niedtety większość ryb w naszych sklepach pochodzi z Bałtyku albo z hodowli. Skończyły się czasy, że rybka to samo zdrowie. Stara poczciwa piramida żywieniowa powinna zostać zmodyfikowana. W Szwecji ekspedienci mają obowiązek informowania (ostrzegania) klientów, że ryba pochodzi z Bałtyku. A jeśli jeszcze jest to ryba tłusta, jak np. śledź, to na miejscu ciężarnej zwyczajnie dmuchałbym na zimne. Bałtyk to dziś tablica mendelejewa a ryby hodowlane karmione są świnstwem jakiego lepiej do ust nie brać. A, że na rybach trochę się znam, zdradzę Wam jeszcze jedną tajemnicę - mianowicie tzw.łosoś norweski na polskiej półce, na 99,99% został wyhodowany u wybrzeży Ameryki Południowej. Pomijając fakt tuczenia go "chemikaliami" taki łosoś nigdy nie zanurkował głębiej niż kilka metrów, czyli u wybrzeży Ameryki Pd nie zaznał zimnej wody. A wszelkie dobro o jakim można mówić w odniesieniu do tej ryby tworzy się w jego tłuszczu gdy porządnie zmarznie. Dlatego gdy zobaczycie w markecie łososia tańszego bo dzikiego, a obok droższego z milionem certyfikatów, to wybór z powyższą informacją powinien być oczywisty...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...