wtorek, 18 listopada 2014

KOKOSOWA UCZTA DLA ALERGIKÓW CZYLI LAMINGTONY W ROLI GŁÓWNEJ

U mnie w domu zawsze nazywane były kokoskami, niektórzy mówią na nie kokosanki, inni kokosowa kostka, a prawdopodobnie ich oryginalna nazwa to Lamingtony i pochodzi z Australii.
Zwał jak zwał od zawsze darzę je wielką miłością - pewnie dlatego że a) uwielbiam słodycze, b) uwielbiam kakao, c) uwielbiam kokos. A jeśli wziąć to wszystko razem powstaje połączenie idealne!
I te oto Lamingtony w wersji dla alergików będą bohaterami dzisiejszego posta.


Ale na początek kilka słów wstępu dlaczego dla alergików?

Od kiedy okazało się że moja córcia ma AZS, rozpoczęliśmy śledztwo w poszukiwaniu winowajcy - alergenu. Drogą eliminacji padło na mleko, jeszcze nie wszystkie alergeny wykluczone ale mleko jest póki co pewniakiem.
Na początku, gdy wyłączyłam z mojej diety praktycznie wszystko, czując się jak narkoman na głodzie przeszukiwałam czeluści Internetu w poszukiwaniu przepisów na słodkości bez jajek, mąki pszennej, mleka, masła..... Znalazłam kilka na prawdę pomocnych stron i ciekawych przepisów, poznałam też produkty o których istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia. Okazuje się że jest mnóstwo przepisów na wypieki bez alergenów! A co najlepsze najczęściej są to wypieki ekspresowe - czyli wrzucamy wszystko do jednej miski mieszamy łyżką i wylewamy na blachę - wprost idealnie ;)
Nie dajmy się jednak ponieść euforii.... Przepisy oczywiście są, możliwości również, niestety moje kubki smakowe na słodycze są wybitnie wyczulone i niestety nie do końca były usatysfakcjonowane takimi oszukanymi wypiekami. Na szczęście dla mnie, póki co okazuje się że jajka w mojej diecie nie odbijają się negatywnie na skórze Leny, więc pojawiło się światełko w tunelu:)

Ale do rzeczy, jak to ja rozpisałam się o bzdetach a tematem posta miały być przecież Lamingtony:)
Kokosków nie jadłam ani nie robiłam już ho ho ho, raz że brak czasu, dwa że to kakao, masło, mleko albo śmietana, to przecież totalnie odpada. Jednak wzbogacona o moją nową wiedzę w  zakresie wypieków dla alergików, wymyśliłam sobie że przecież kakao mogę zastąpić karobem - największa bariera pokonana, masło - margaryną roślinną, a mleko czy tam śmietanę, mlekiem roślinnym - dla mnie fuj więc zdecydowałam się po prostu na wodę.
Przeglądając sieć trafiłam na ten przepis http://www.przyslijprzepis.pl/przepis/kokoski-15 który udało mi się zmodyfikować tak, aby był przystępny dla alergików i w taki właśnie sposób podarowałam sobie przepyszny prezent na niedzielę :) (a co czasami trzeba zrobić coś dla siebie ;))
To była moja pierwsza  (myślę że nie ostatnia) samodzielna modyfikacja przepisu "zwykłego" na taki "niezwykły" i powiem nieskromnie że całkiem nieźle mi to wyszło i osobiście jestem z siebie dumna:)

Zapraszam do pieczenia!

Składniki na ciasto: (w nawiasie oryginalne dla nie-alergików)

1 jajko
3 żółtka
1 szklanka brązowego cukru (1 szklanka cukru)
3 łyżki melasy (3 łyżki miodu)
3 szklanki mąki pszennej
1 szklanka wody z odrobiną oleju (1 szklanka mleka)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
100 g margaryny roślinnej- u mnie Palma

Polewa:

1,5 szklanki cukru
1/3 szklanki wody (1/3 szklanki mleka)
300 g margaryny Palma
1 cukier waniliowy
6 łyżek karobu (9 łyżek kakao)
2 opakowania wiórków kokosowych 400 g
3 łyżki wódki - u mnie było bez:)

Wykonanie

Jajko i żółtka ucieramy na puszystą masę. Następnie dodajemy margarynę i melasę (miód), wszystko nadal miksujemy. Na końcu dodajemy mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia na przemiennie z wodą (mlekiem). Blaszkę o wymiarach 20x30 cm wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy gotową masę. Pieczemy w temperaturze 170 stopni około 45 min - do suchego patyczka.
Po wystudzeniu kroimy ciasto w kostkę np. 5x5 cm - wielkość dowolna według gustu.

Wodę (mleko), cukier i margarynę rozpuszczamy w garnku, dodajemy karob (kakao) i cukier waniliowy. Doprowadzamy do wrzenia. Po zagotowaniu dodajemy wódkę - opcjonalnie.
Kostki wystudzonego ciasta moczymy w polewie po czym obtaczamy w wiórkach kokosowych.
Polecam wstawić je na kilka godzin do lodówki aby wydobyła się głębia smaku:)


SMACZNEGO!


Melasa i brązowy cukier nadały ciastu piękny złoty kolor, a w smaku było tak dobre że musiałam się mocno powstrzymywać żeby go nie wchłonąć bez polewy i kokosu :)




Jako miłośniczka kokosków mogę śmiało stwierdzić że wersja dla alergików zadowala moje kubki smakowe. Oczywiście smak karobu różni się od kakao i jest on wyczuwalny, ale wcale to nie ujmuje smakowi. Jedne co na pewno zmienię gdy będę je robić ponownie to zdecydowanie zredukuję ilość karobu albo cukru - a najlepiej jednego i drugiego. Karob sam w sobie jest już słodki i intensywny, więc zdecydowanie można zredukować jego ilość do 3-4 łyżek. Sądzę że 1 szklanka cukru również będzie wystarczająca w polewie, ale wszystko jest kwestią gustu więc może najpierw spróbujcie według oryginalnego przepisu a ewentualnie później modyfikujcie według uznania.
Koniecznie dajcie znać gdy wypróbujecie!


Miłego popołudnia, buziaki :*
J.

2 komentarze:

  1. Judyta, świetny blog! Gratulacje! Będę na pewno chętnie zaglądać i korzystać! Super! Sabina P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sabinko! Zapraszam Cie do śledzenia, póki co powoli ale obiecujemy że się rozkręcimy i posty będą coraz częściej i będzie ich coraz więcej;) Pozdrawiam!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...